wtorek, 16 września 2014

Rozdział 9 "Powiesz mu, kiedy będziesz chciała."

Jeśli to czytasz to zostaw komentarz :) Dla ciebie to chwila, a dla mnie uśmiech i motywacja :)
Wstawiam ten rozdział, bo jednak ktoś skomentował, nie mniej jednak, nadal nie jestem zadowolona z ilości komentarzy. 



                                                                                                  "Le­piej zginąć, niż żyć ze świado­mością,
                                                że zro­biło się coś, co wy­maga przebaczenia."

Andrzej Sapkowski

*Z perspektywy Diany…

- Ludzie codziennie popełniają błędy, ale czy my potrafimy im wybaczyć? W końcu błędy to rzecz ludzka, tak? Ale wybaczanie to rzecz boska, więc czy potrafimy zrobić coś co potrafi tylko bóg? - Siedzie na dodatkowych zajęciach z psychologi, które tak się składa, że dzisiaj prowadzi siostra Mary, której szczerze nienawidzę. Obecnie Pani Yell, wykładowczyni z pobliskiego uniwersytetu, jest na zwolnieniu z powodów macierzyńskich. Krótko mówiąc została matką, a ja skończyłam na cotygodniowych pogawędkach z siostrą. Mimo wszystko dzisiejszy wykład duchownej, jest tak podobny do mojej sytuacji, że zmuszam się, by słuchać. Liczę na odpowiedzi na multum moich pytań, na które siostra nieświadomie może odpowiedzieć. 
- Skoro wybaczenie to rzecz boska to dlaczego mamy komuś przebaczyć? W końcu jesteśmy tylko ludźmi. - Mówię, a siostra uśmiecha się do mnie życzliwie z widocznym zadowoleniem, że ktoś się jednak zgłosił, bo przez parę ostatnich lekcji tylko ona mówiła. 
-Tylko, albo aż. - Zaznacza nauczycielka. - Bycie człowiekiem jest kimś wyjątkowym, kochanie. - Mówi. - Mogłabyś rozwinąć swoje pytanie? O co ci dokładnie chodziło? - Pyta z widocznym zaciekawieniem. Chce jej odpowiedzieć, wyrzucić to z siebie i prawie to robię, ale w ostatniej chwili orientuje się, że nie jesteśmy tu same. Wiele par oczu skupia się na mojej osobie, a ja kulę się na swoim miejscu nie wiedząc co zrobić. 
-Proszę. - Dodaje, a ja postanawiam ulec. 

-Nie chodziło mi o nic konkretnego. - Kłamię. - Po prostu… Czasem trudno jest wybaczyć różne rzeczy, skoro bóg wybacza wszystko, jeśli tylko tego żałujemy to czy ludzie też tak mogą? Wybaczyć, jeśli ktoś okazuje skruchę? - Nie przejmuje się jak bardzo to idiotycznie brzmi, kategorycznie potrzebuje odpowiedzi. 
-Człowiek jest stworzony na podobieństwo Boga, wszystko przychodzi mu trudniej, wybaczenie także, ale tak, możemy wybaczyć wszystko, ludzie popełniają błędy.. - Dalej nie słucham, bo moje myśli odbiegają za daleko, bym mogła się skupić. Harry. Minęły dwa dni od czasu kiedy zastałam go, Perrie i Zayna z moją „zaginioną” siostrą. 

„ - Co do cholery? - Krzyczę, gdy widzę Jul w towarzystwie Harrego. 
Nie wiem o co chodzi, po głowie przechodzi mi tyle negatywnych myśli, że nie wiem na której skupić się najpierw. Widać, że dobrze się bawią. Czy to całe porwanie to jakiś głupi, nie udany żart?
-Diana, bo widzisz.. - Zaczyna Harry, ale ja mu przerywam.”

Już nawet nie pamiętam jak bardzo go powyklinałam, jak mocno go spoliczkowałam i jak bardzo zawiodłam się wtedy na całej trójce. Od tego czasu Julie jest już w Loss Angeles z mamą. Melanie nadal nie wie o co chodzi, a ja nie mam zamiaru jej tłumaczyć. Perrie codziennie po kilka razy podejmuje próby tłumaczenia mi zaistniałej sytuacji, ale ja jej nie słucham. Harry dzwoni, wysyła mi SMS, a nawet przychodzi pod moje drzwi, ale Mel skutecznie go zbywa mówiąc, że „jestem pod prysznicem”, czy „odrabiam prace domową”, Harry nie jest głupi, więc wie, że to nie prawda. Na szczęście nie awanturuje się, tylko odchodzi i przychodzi kilka godzin później. Jeśli chodzi o mulata to całkowicie zlał całą sprawę. Do reszty paczki się nie odzywam, nie mam zamiaru dowiedzieć się o czymś jeszcze, więc całkowicie się od nich odcięłam. Rozmawiam tylko z Melanie i telefonicznie z Julie, która dzwoni prawie cały czas tłumacząc, żebym się nie gniewała, że jest zdrowa, bardzo mnie kocha i, że Harry jej nic nie zrobił. Wiem o tym, ale nadal nie wiem o co chodzi. Czy on jest porywaczem? Mordercą? Ma jakiś gang, czy nie wiem co? Tak bardzo chce tego uniknąć, ale gdy tylko dzwoni dzwonek, wyjmuję telefon i piszę do Styles’a. 

Do: Harry Styles
„Dzisiaj o 20.00 przed fontanną. Oczekuje wyjaśnień. 
Diana” 

Przez chwilę zastanawiam się, czy skojarzy ową fontannę, o której mu kiedyś opowiadałam, ale jeśli nie to będzie kolejny dowód, że nigdy nic nie powinno między nami zajść. Wzdycham naciskając przycisk „OK” i patrząc, jak wiadomość się ładuje i wysyła do loczka. Chowam telefon do tylnej kieszeni moich rurek i wychodzę z klasy, po czym szukam wyjścia ze szkoły, co jest niezmiernie trudne, biorąc pod uwagę niesamowite tłumy na korytarzach. Ktoś mnie potrąca przy samym wyjściu ze szkoły, więc idąc tyłem krzyczę na niego, po czym zderzam się z kolejną osobą i ląduje na twardym betonie obok szkoły.


-Przepraszam. - Mówi cicho potrącona przeze mnie osoba i zakłada blond kosmyk za ucho. Dopiero wtedy orientuje się, że to Perrie. Pezz nie wygląda jak ona. Nie ma makijażu, oczy ma podkrążone i przekrwione, a włosy są skołtunione. Ma na sobie białe rurki, czarny t-shirt i czarne Conversy. Ale to nie brak szpilek i wyszukanych sukienek jest najgorszy,  brakuje jej tego pięknego, promiennego uśmiechu, za który wszyscy ją kochają. Już nawet nie wiem za co przeprasza, za upadek, czy za sytuacje z Julie.
- Perrie? - Pytam, choć wiem, że to ona. 
- Przepraszam. - Krzyczy i rzuca mi się w ramiona, nadal jestem na nią zła, ale przytulam ją mocno. Nie wiem, jak było, nie mogę jej oceniać zbyt szybko, jest dla mnie zbyt ważna, by to zrobić.
-Nie wiedziałam. Przepraszam. Harry też nie wiedział.To wszystko Zayn i Louis. - Płacze. - Przepraszam, tak bardzo przepraszam, Diano. - Łka, a ja przytulam ją jeszcze mocniej, jeśli się da. Wierze jej, wiem, że to nie jej wina. 
- Jest okey, wierze ci. - Mówię, a ona uśmiecha się promiennie.
- Ale i tak oczekuje wyjaśnień. - Dodaje.


- Myślę, że to Harry powinien ci to wszystko wytłumaczyć. - Tłumaczy, spuszczając wzrok, a ja potakuje. Może ma racje? Może to on powinien powiedzieć mi o co w tym wszystkim chodzi? Nie zaprzątam sobie tym głowy, tylko cieszę się z powodu odzyskania przyjaciółki. Parę minut później siedzimy w kawiarni zaledwie dwie przecznice dalej i popijamy kawę, której szczerze nienawidzę, ale jest mi teraz cholernie potrzebna. 
- Masz zamiar pogadać z Harrym? - Pyta, wsypując kolejną łyżkę cukru do napoju. 
- Tak. - Mówię. - Napisałam już do niego. - Dodaje, a ona patrzy się na mnie z niedowierzaniem, ale po chwili znowu się uśmiecha. 
- To miłe. - Stwierdza. 
- Co? - Pytam, podnosząc brwi. 
- To, że dałaś mu szanse na wytłumaczenie. Chyba by mnie zabił, gdybym komuś to powiedziała, a w szczególności tobie, ale zależy mu. 
- Jak to? Skąd wiesz? 
- Bo widzisz… - Widać, że zastanawia się co mi odpowiedzieć, a ja nie chce naciskać, choć tak zżera mnie ciekawość, że mam ochotę krzyknąć na całą ulicę „WEŹ TO POWIEDŹ DZIEWCZYNO!”, ale się powstrzymuje. 
- Harry to mój przyrodni brat. - Mówi, a ja wytrzeszczam oczy. 
- Przyrodni brat? - Dysze, a ona potakuje. 
- Taak. Moja mama zmarła, gdy miałam 5 lat, a tata Harrego odszedł, gdy miał 3 lata. Tak, więc nasi rodzice poznali się na weselu ich wspólnych znajomych 10 lat temu, a parę miesięcy później mieli własne wesele. - Śmieje się. 
- Wow. - Tylko tyle potrafię wykrztusić. 
- Jak to jest? - Pytam. 
- Zawsze chciałam mieć brata. W sumie Harry nie jest moim prawdziwym bratem, ale kocham go, tak jakby nim był. Jest trochę nad opiekuńczy. - Stwierdza. - Gdy miałam 12 lat miałam swojego pierwszego chłopaka, a Harry go pobił, bo złapał mnie za rękę. - Śmieje się. - Z kolei mój ostatni związek skończył się podobnie. 
- Pobił go, bo złapał cię za rękę?! - Krzyczę, a ludzie się na nas patrzą, więc mówię ciche „Przepraszam” i znów patrzę na Edwards. 
- Nie. To.. wyglądało trochę inaczej. - Pezz nie musi mówić dalej, żebym wiedziała, że były chłopak chciał się do niej dobrać, a Harry go pobił. 
- Przykro mi. - Mówię.
- Jest okey. - Uśmiecha się. - Teraz mam Zay…Właściwie to nie mam, ale wiesz.. - Mówi, a ja ponownie nic nie rozumiem. 
- Jak to? - Pytam.
- Po tej całej sytuacji z Julie,tobą.. trochę się posprzeczaliśmy. 
- Jak bardzo?  
- Trochę bardzo. 
- Perrie!
-  No, ale ja nic nie poradzę! Gdyby tego nie wymyślił to nic by się nie stało, ale nie! On musi porywać 6 letnie dziewczynki. - Ścisza głos, gdy wypowiada ostatnie zdanie. Wzdrygam się, gdy myślę o całej tej sytuacji, ale nic nie mówię. Penetruje wzrokiem pobliskie stoliki i oceniam, czy nikt tego przypadkiem nie usłyszał. W kawiarni są tylko osoby : grzebiąca w cieście marchewkowym wnuczka, wraz z czytającą gazetę babcią i rozmawiająca przez telefon kobieta z wyraźnie znudzonym mężczyzną. Każdy jest zajęty swoimi sprawami, więc odwracam się z powrotem do blondynki, która czyta SMS'a i się uśmiecha. 
- Czy to Zayn? - Pytam, a ona odrywa wzrok od telefonu. 


- Nie. - Unosi kąciki ust.
- To kto? - Zwężam brwi, czekając na odpowiedź. 
- Ja… - Zaczyna się rozglądać, a po chwili wstaje. - Muszę już iść. - Mówi i zakłada torbę na ramię. - Kocham cię Di! - Krzyczy i znika za rogiem. Moje usta układają się w literę "O", po czym wstaje i kieruje się w stronę domu. 

*z perspektywy Niall'a

- Cześć! - Krzyczę do znajomej blondynki, na co ona uśmiecha się szeroko. 
- Hej. - Odpowiada, całując kąciki moich ust. 
- Co z Zaynem? - Pytam, a ona odwraca wzrok. Wiem, że nie powinienem zaczynać od tego tematu, ale męczy mnie to od kąt zaczęliśmy się spotykać, nie chce go ranić, jest moim przyjacielem, choć wiem, że tak nie zostanie. Gdy patrzę na nią jestem w stanie zrobić dla niej wszystko, nawet stracić mulata, choć wiem, jakie to głupie z mojej strony. Wiem też, że ona by nie chciała, by tak było. 
- Niall… Ja… Nie wiem, czy chce… - Odpowiada i siada na moim łóżku. 
- Kochanie… Powiesz mu kiedy będziesz chciała. - Mówię i zaczynam całować ją namiętnie. Dziewczyna kładzie się na łóżku i oddaje moje pocałunki. Wsuwam swoją dłoń pod jej koszulkę. 


* z perspektywy Perrie

Wybiegam z domu Nialla, wkrótce po uprawianiu z nim sexu. Czuje się strasznie, gdyż wiem, że to nie jest pierwszy raz. Siadam na ławce w pobliskim parku i patrzę w gwiazdy. Nie mam bladego pojęcia co mam zrobić. Od zawsze blondyn mi się podobał, dzielił ze mną coś niezwykłego, potrafił mnie wysłuchać i zawsze był ze mną, ale Zayn.. to go kochałam od początku i nadal go kocham, ale bez Nialla… Ech, to bez sensu! Przecież, gdy wybiorę Zayna, Niall nie będzie chciał ze mną rozmawiać i wszystko mu powie, nawet nie będę miała co liczyć na związek z mulatem, a jeśli wybiorę Nialla, stracę Zayna.

" - Podobasz się Zaynowi. - Wyznaje mi nowo poznany farbowany blondyn, gdy idziemy ulicą w stronę mojego domu. 
- Zresztą nie tylko mu. - Dodaje, a ja się zatrzymuje. 
- Co? - Pytam. 
- Jesteśmy. - Mówi i całuje mój policzek pokazując na mój dom naprzeciwko naszej dwójki."

To była pierwsza sytuacja, kiedy dał mi małą wskazówkę, co do mnie czuje. To było już całe 3 lata temu. 

" - Niall! - Wołam wchodząc do jego pokoju. 
- Co? - Uśmiecha się zeskakując z łóżka. 
- Jestem z Zaynem! - Krzyczę i rzucam się na niego, a on uśmiecha się lekko, życząc mi szczęścia." 

Druga wskazówka, a ja nic, jak grochem o ścianę. 

" - Nie płacz. - Mówi. - Nie był ciebie wart. - Dodaje i przytula mnie mocniej. 
- Och Niall.. - Łkam. - Jak widziałam go całującego się z tą dziewczyną to, to coś we mnie pękło. - Mówię.
- Myślę, że będę potrafił to posklejać. - Mówi i całuje mnie." 

I tak zaczął się nasz romans. Bo tak, to wszystko to romans. Od tego czasu potajemnie spotykamy się u niego w wynajętym mieszaniu o którym wiem tylko ja i on. 

" - Siadaj. - Wskazuje kanapę. 
- Niall, nie wiem, czy dobrze robimy. - Mówię i wykonuje jego polecenie. 
- Perrie.. Ja jestem szczęśliwy i ty też. Zayn dowie się w swoim czasie, nie przejmuj się. - Mówi i napiera na mnie całym swoim ciałem. 
- Tak bardzo cię kocham. - Dodaje."

Był to pierwszy raz, kiedy NA PRAWDĘ zdradziłam Zayn'a. Uprawiałam z Niallem sex, nie zważając na nikogo i na nic, nie myślałam, a teraz żałuje. I tak przez pełne pół roku zdradzałam Malika. Nigdy nie myślałam nad konsekwencjami, zawsze mówiłam, że " Samo się rozwiąże.". Teraz wiem, że to nie prawda. 




***

No więc tak, 
mamy rozdział 9 :))
Cieszycie się? 
Ja szczerze mówiąc bardzo.
Jest dość długi, 
trochę skomplikowany, prawda? 
Wielu rzeczy się dowiadujecie, nie? 
Rozdział głównie o Perrie, 
ale cóż…
Lubię ją i chciałam rozwinąć też temat innych bohaterów, 
zaczynając od niej. 
W następnym rozdziale więcej 
Harrego i Diany, 
ale nie zabraknie też innych. 

Liczę na wiele komentarzy i dziękuje 
za 1000 wyświetleń <3


Kocham was mocno, 
Mary. 




1 komentarz: