Jeśli to czytasz to zostaw po sobie komentarz :) Dla ciebie to tylko chwila, a dla mnie uśmiech i motywacja :)
"Miłość jest jak narkotyk."
Paulo Coelho
*z perspektywy Mel…
Pod wpływem wibracji mojego telefonu cała komoda zaczęła się trząść. Niechętnie otworzyłam oczy, po czym natychmiast je zamknęłam. Czułam się jak wampir, który próbuje bezskutecznie obronić się przed słońcem. Westchnęłam tylko i zaczęłam szukać po omacku mojego telefonu. Na "czuja" dotknęłam jednej strony telefonu, dzięki czemu mogłam go odebrać. Przyłożyłam iPhone do ucha, szepcąc ciche "Halo?", bo nie miałam nawet siły na nic więcej.
-Mel? Melanio! - Usłyszałam rozzłoszczony głos mojej rodzicieli, przez co odruchowo podniosłam się do pozycji siedzącej.
- Mamo, o co chodzi? - Powiedziałam normalnym tonem, tak jakby pod wpływem jej zirytowanego głosu odechciało mi się spać. Cóż… Ma kobieta talent.
- Mel, dzisiaj jest pierwszy dzień szkoły! Pamiętasz prawda? O 7.30 macie być w gabinecie dyrektorki! - Przestraszona spojrzałam na zegar. 6.00 - boże…
- Mamo, jest jeszcze wcześnie. Nie przejmuj się tak, dobrze? Ja i Diana w tym roku kończymy 18 lat, damy sobie radę. - Próbowałam wytłumaczyć kobiecie, żeby się tak nie martwiła, ale zresztą jak zawsze nie wychodziło mi to najlepiej. W końcu udało mi się ją uspokoić i rozłączyłam się jak najszybciej. Nie chodziło o to, że nie kochałam rodzicielki, ale ona nie mogła zrozumieć, że nie mam już 5 lat. Przeciągnęłam się i przeczesałam ręką swoją długie, blond włosy. Podniosłam swój leniwy zad z cieplutkiego łóżeczka i ruszyłam w stronę szafy. Odwróciłam się, by móc zobaczyć pogodę, która obecnie była w Londynie. Westchnęłam i z powrotem zaczęłam przeglądać szafę.
"Musisz się przyzwyczaić, że Londyn to nie Loss Angeles, Mel." - pomyślałam, patrząc na ubrania, które miałam w rękach. Czarna koszulka na ramiączkach z rozkloszowanym, koronkowym dołem, jasne jeansy, długi kremowy sweterek, brązowe buty na obcasie i okulary przeciwsłoneczne w kremowych oprawkach.
Powędrowałam do łazienki, w której wzięłam krótki, orzeźwiający prysznic. Wychodząc z kabiny
chwyciłam puszysty, biały ręcznik i wytarłam nim moje mokre ciało, po czym wsunęłam na siebie wcześniej przygotowane ubrania. Rozczesałam włosy i podkręciłam lekko. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia w lustrze i wzięłam do ręki kredkę do oczu. Narysowałam nią prościutką linię na powiece i zadowolona odłożyłam ją na półkę. Użyłam jeszcze maskary i kremowej szminki, po czym chwyciłam swoją czarną torbę i weszłam do pokoju Diany. Uśmiechnęłam się na widok słodko śpiącej dziewczyny. Podeszłam do jej łóżka i zaczęłam lekko nią potrząsać.
-Dani.. Di.. Diana, no! Rusz ten tyłek z wyra i za 10 minut masz być na dole, jasne?! - Wydarłam się, a ta momentalnie podniosła się z łóżka, łapiąc przypadkowe ciuchy i zamykając się w łazience. Dumna z osiągniętego rezultatu zawitałam w pokoju Jul. Dziewczynka była już dawno gotowa do wyjścia. "Gdybym nie wiedziała, to dałabym sobie głowę uciąć, że nie są spokrewnione." - pomyślałam, schodząc do kuchni.
*z perspektywy Diany…
Zrobiłam makijaż i uczesałam się w ekspresowym tempie. Założyłam ciuchy, które złapałam, po tym jak Mel BRUTALNIE mnie obudziła.
Swoją drogą nie wiedziałam, że ta dziewczyna ma tak donośny głos… i, że tak się niesie! Zaskakuje mnie w każdej chwili. Wzięłam swoją kremową torbę i zeszłam po schodach ( oczywiście mało co się nie wywalając ) do kuchni, w której siedziała już moja przyjaciółka z siostrą.
- No, no.. Nasz śpioch w końcu wstał. - Zaśmiała się Melanie nakładając mi średnią porcję jajecznicy na talerz.
- Bardzo śmieszne. - Powiedziałam sarkastycznie i zaczęłam jeść przygotowany wcześniej posiłek.
Po paru minutach mój talerz pusty, leżał w umywalce. Wzięłam kluczę do domu i zamknęłam go, podczas, gdy dziewczyny czekały na mnie w samochodzie. Usiadłam za kółkiem i odpalając silnik ruszyłyśmy w stronę przedszkola Jul. Za piętnaście siódma byłyśmy już u Dyrektorki, razem z Ju. Kobieta ucieszyła się na nasze przybycie, a dokładniej na przybycie mojej młodszej siostrzyczki. Spotkanie potrwało pół godziny, po czym powiadamiając siostrę o godzinie jej odbioru poszłyśmy do samochodu. Po kilku minutach zatrzymałyśmy się pod wielkim budynkiem, do którego, jak się dowiedziałyśmy, mamy uczęszczać. Przełknęłam głośno ślinę, na co moja przyjaciółka zachichotała i opuściła pojazd. Poszłam w jej ślady, po czym zamknęłam samochód i wrzuciłam kluczyki do torby i stanęłam obok dziewczyny.
- Boje się… - Szepnęłam, odwracając się do przyjaciółki, która miała dziwnie pewną minę.
- Czego? - Spytała. - Zobacz. - Wskazała palcem na grupkę chłopaków.
- No co? - Podniosłam jedną brew do góry.
- Obczajają nas. - Zaśmiała się. - Będziemy tutaj gwiazdami. - Powiedziała i pociągnęła mnie w stronę drzwi. Szkoła od wewnątrz wydawała się jeszcze większa. Zupełnie się pogubiłyśmy, a ja z wrażenia potrąciłam dość wysoką, szczupła i naprawdę piękną blondynkę.
- J-ja.. Prze-przepraszam… - Wyjąkałam otrzepując spodnie.
- Nic się nie stało, nie przejmuj się tak! - Dziewczyna uśmiechnęła się przyjaźnie, co ja odwzajemniłam.
- Jestem Perrie Edwards, dla przyjaciół Pezz. - Podała mi rękę, którą ja uścisnęłam.
- Diana, Diana Norton. Eee.. dla przyjaciół Dani.
- Ładne imię, Dani.
- Dzięki.. Hm.. Mam pytanie. Ja razem z Mel - wskazałam na przyjaciółkę, która próbowała się połapać w rozkładzie szkoły. - Jesteśmy tutaj nowe i zaraz mamy spotkanie z dyrektorką, a szczerze mówiąc nie mam pojęcia gdzie ona jest. - Powiedziałam.
- Hah, zaprowadzę was. Zgarnij tylko swoją koleżankę, bo chyba Liam się na nią zasadza. - Zaśmiała się.
- Liam? - Podniosłam jedną brew ku górze.
- Liam Payne. Pianista zespołu One Direction. Jest jeszcze Louis, gitarzysta, Niall, też gitarzysta, Zayn, mój chłopak - zarumieniła się. - perkusista i Harry, wokalista. To chyba najpopularniejsi chłopacy w całej naszej szkole. - Wytłumaczyła. Pokiwałam twierdząco głową i "zgarnęłam" Mel, a pare sekund póżniej byłyśmy przed gabinetem Pani Dyrektor.
- To powodzenia dziewczyny! - Powiedziała Pezz, promiennie się uśmiechając i odchodząc w stronę szafek. Westchnęłam, po czym zapukałam i weszłam do gabinetu. Czarno włosa kobieta o miłym wyrazie twarzy powitała nas w szkole i jak to każdy dyrektor, starała się uświadomić nam, jak bardzo się cieszy, że wybrałyśmy właśnie jej szkołę. Na pierwszy rzut oka wydaje się miła, ale jak to się mówi "Pozory mylą", chyba w jej przypadku też tak jest. Skąd to wiem? Po prostu znam ten sztuczny uśmiech, którym obdarzała wszystkich dokoła - przykre, ale prawdziwe.
Pierwsza lekcja jaką miałyśmy mieć to angielski. Pognałyśmy w stronę, wskazanej przez czarnowłosą, klasy i zajęłyśmy miejsca w tej samej ławce. Kilka sekund później do klasy wkroczyła Perrie, przytulona do najprawdopodobniej Zayna. Widząc nas szepnęła coś na ucho mulatowi i podeszła do nas.
- Em.. Dziewczyny powinnyście się przesiąść. - Przygryzła nerwowo wargę.
- Ale dlaczego? - Zaśmiałam się, ale jej widocznie nie było do śmiechu.
- Słuchajcie, bo tu siedzi.. - Nie dane jej było dokończyć, bo przerwał jej wchodzący do klasy brunet, o kręconych włosach i pięknych zielonych oczach. Pewnym krokiem podszedł do Perrie i uśmiechnął się zadziornie, ukazując dołeczki w policzkach. Boże.. Jaki on jest niesamowicie idealny! STOP! Spoliczkowałam się w myślach. Przecież znam go em… 5 sekund?
- Perrie, może przedstawisz mi swoje nowe koleżanki? - Powiedział zachrypniętym, seksownym głosem. STOP! Diana, co się z tobą dzieje?!
- To jest Diana Norton i Melanie Blue. - Burknęła i powędrowała w stronę Zayn'a.
- Tak więc Diano, Melanie… To nasze miejsce. - Powiedział wskazując na również przystojnego bruneta, chodź zdecydowanie nie tak bardzo, jak loczek.
- Wiesz.. Gdyby było wasze to chyba byśmy tutaj nie siedziały, prawda? - Podniosłam jedną brew ku górze. Chłopak chyba się trochę zdziwił, bo przybrał tkz. "zdezorientowaną minę", ale i ta szybko przemieniła się w zadziorny uśmieszek, którym obdarzał mnie parę sekund wcześniej.
- W sumie... - Spoglądnął na mnie. - Dzisiaj możemy zrobić wyjątek. Ale ty.. - Wskazał Mel.
- Ja się nie zajmę. - Przerwał drugi chłopak, pociągając dziewczynę przez co ona prawie się nie wywaliła. Zaśmiałam się lekko, na co Mel spiorunowała mnie wzrokiem.
Loczek przysiadł się na miejsce obok mnie i objął mnie ramieniem.
- Co ty robisz? - Spytałam zwalając jego rękę z mojego ramienia.
- Ej, ej, księżniczko! - Złapał mój nadgarstek.
- Chyba się nie zrozumieliśmy. Nazywam się Harry Styles i jeśli chce cię przytulić, czy zrobić cokolwiek innego to to zrobię, jasne? - Spytał, mocniej ściskając moje ręce, na co ja spojrzałam na niego jak na idiotę. Ale gdy jego oczy przybrały niebezpiecznie ciemny kolor zieleni, szybko pokiwałam twierdząco głową.
- Dobrze. - Uśmiechnął się, a ja ponownie zatraciłam się w jego boskich oczach. Do klasy wkroczył jakiś facet, domyślałam się, że nauczyciel angielskiego. Uśmiechnął się sztucznie.
- Niestety na dzisiejszej lekcji jest apel, więc proszę o ustawienie się PARAMI i pójście na salę gimnastyczną - Powiedział i sam udał się na wcześniej wymienioną salę. Harry wstał i pociągnął mnie za nadgarstek w stronę wyjścia z sali.
- Puść mnie. - Powiedziałam, a ten odwrócił się do mnie i spojrzał gniewnym wzrokiem.
- To boli. - Wytłumaczyłam, a on poluźnił swój uścisk i złapał mnie tym razem za dłoń, a nie nadgarstek.
- Sorry. - Powiedział i kontynuował swoją wędrówkę. Nie odzywał się do mnie przez jakiś czas, co stworzyło tkz. "niezręczną cisze", którą postanowiłam przerwać.
- Wiesz może, czemu jest apel? - BRAWO DIANA! Po prostu mistrz rozpoczęcia rozmowy!
- Będziemy grali. - Odpowiedział, nawet na mnie nie spoglądając.
- Grali?
- Tak. - Wow.. Styles! Ty to jesteś tak wylewny, jak.. właściwie nie znam osoby, tak "rozmownej".
- A… ale co?
- Lubisz zadawać dużo pytań.
- Ty chyba nie lubisz na nie odpowiadać. - Stwierdziłam, a on spojrzał się na mnie, po czym znowu skierował swój wzrok przed siebie.
- Jestem w zespole. - Odpowiedział.
- A, no tak. - Powiedziałam, uświadamiając sobie, że Pezz opowiadała mi o tym całym ONE… DIREFJON? Nie… Chyba to nie tak.. One Direction! Wkroczyliśmy do wielkiej sali, na której środku znajdowała się scena, niewiarygodnie duża scena. Zaczęłam rozglądać się za Melanie, albo niedawno poznanej blondynki, ale w tym tłumie nie mogłam nikogo znaleźć. Niespodziewanie Harry się zatrzymał, przez co wpadłam w jego tors. Poczułam niesamowity zapach jego perfum, który mogłabym wdychać strasznie długo, gdyby nie to w jakiej sytuacji się teraz znajdowałam. Speszona odsunęłam się od Stylesa, szepcąc ciche "przepraszam". Ten tylko się uśmiechnął.
- Zaraz występujemy. - Powiadomił mnie.
- Aaa tak, fajnie. - Odpowiedziałam i ponownie zaczęłam szukać wzrokiem dziewczyn.
- Melanie i Perrie są tam. - Wskazał skinieniem głowy miejsce obok sceny. Podniosłam brwi nie rozumiejąc skąd też wiedział kogo, lub czego szukam.
- Czytasz mi w myślach Styles? - Spojrzałam na niego.
- Nie. I wolę Harry, nie Styles, kotku. - Uśmiechnął się. I znów te jego dołeczki w policzkach, ten idealny uśmiech.. Niesamowicie piękne i zielone oczy.. KURDE!
- Wolę Diana, nie kotku, kotku. - Spapugowałam go, na co on się zaśmiał. Złapał moją rękę i powędrował w stronę swoich kolegów z zespołu i moich przyjaciółek.
- Witam całą moją szkolę. - Zaczęła dyrektorka, która już od dawna stała na scenie.
- Proszę o ciszę. - Powiedziała spokojnym, ale stanowczym głosem, na którego dźwięk cała szkoła ucichła.
- Dziękuje. Tak, więc dzisiaj ponownie na naszej scenie zaprezentuje się zespół One Direction, który tak wszyscy uwielbiacie. - Oznajmiła od niechcenia, za to dzieciaki zaczęły krzyczeć imiona chłopaków, nazwę zespołu, albo.. po prostu krzyczeć. Harry odwrócił się do mnie i złożył soczystego buziaka na moich policzku. Czułam jak w moim ciele szaleją motylki, a ja sama robię się niesamowicie czerwona - świetnie!
- Życz mi szczęścia. - Szepnął i wszedł na scenę. Chwycił mikrofon i pomachał do paru dziewczyn, które zaczęły piszczeć jeszcze głośniej.. - Wow, czy takie dźwięki są w ludzkim rejestrze?!
- Cześć. - Powiedział Styles. - Jesteśmy One Direction, ale to już pewnie wiecie. - Woow.. To takie głebokie.
- Zagramy dzisiaj nowy numer " Rock me", mam nadzieję, że wam się spodoba. - Zakończył, a chwilę później z głośników wydobyły się pierwsze nuty.
Harry:
Do you remember summer of 09? / Pamiętasz lato 2009?
Wanna go back there every night. / Chciałbym tam wracać każdej nocy.
Just can't lie, was the best time of my life. / Nie mogę skłamać, to był najlepszy czas w moim życiu.
Lyin' on the beach as the sun blew out. / Leżenie na plaży, gdy słońce zachodziło.
Playin' this guitar by the fire to loud, / Granie na gitarze, zbyt głośno.
Oh my, my they could never shut us down. / Oh, nikt nie mógł nas uciszyć.
I used to think that I was better alone. / Dawniej myślałem, że lepiej mi samemu.
Why did I ever wanna let you go? / Dlaczego miałbym kiedykolwiek pozwolić Ci odejść?
Under the moonlight as we started at the sea, / Przy świetle księżyca, gdy wpatrywaliśmy się w morze.
The words you whispered I will always believe. / W słowa, które szeptałaś, zawsze będę wierzyć.
Wszyscy:
I want you to ROCK ME, ROCK ME, ROCK ME, YEACH. / Chce, żebyś mną wstrząsnęła, wstrząsnęła, wstrząsnęła, yeach.
I want you to ROCK ME, ROCK ME, ROCK ME, YEACH. / Chce, żebyś mną wstrząsnęła, wstrząsnęła, wstrząsnęła, yeach.
I want you to hit the pedal, heavy metal, show me you care. / Chce, żebyś nacisnęła gaz do dechy, pokazała mi, że ci zależy.
I want you to ROCK ME, ROCK ME, ROCK ME, YEACH. / Chce, żebyś mną wstrząsnęła, wstrząsnęła, wstrząsnęła, yeach.
Harry:
We where togather summer '09. / Tak, byliśmy razem latem 2009.
Wanna roll back like pressing rewind, / Chciałbym się cofnąć tak, jak wciska się przewijanie.
You were mine and we never said goodbay. / Byłaś moja i nigdy nie powiedzieliśmy Do widzenia.
I used to think that I was better alone. / Dawniej myślałem, że lepiej mi samemu ( Lepiej samemu. ).
( Louis: Better alone. )
Why did I ever wanna let you go? / Dlaczego miałbym kiedykolwiek pozwolić Ci odejść?
( Liam: Let you go ? ) ( Liam: Pozwolić Ci odejść? )
Under the moonlight as was started at the sea. / Przy świetle księżyca, gdy wpatrywaliśmy się w
( Niall: Started at the sea. ) morze. ( Niall: Wpatrywaliśmy w morze. )
The words you whispered I will always believe. / W słowa, które szeptałaś, zawsze będę wierzyć.
Wszyscy:
I want you to ROCK ME, ROCK ME, ROCK ME, YEACH. / Chce, żebyś mną wstrząsnęła, wstrząsnęła, wstrząsnęła, yeach.
I want you to ROCK ME, ROCK ME, ROCK ME, YEACH. / Chce, żebyś mną wstrząsnęła, wstrząsnęła, wstrząsnęła, yeach.
I want you to hit the pedal, heavy metal, show me you care. / Chce, żebyś nacisnęła gaz do dechy, pokazała mi, że ci zależy.
I want you to ROCK ME, ROCK ME, ROCK ME, YEACH. / Chce, żebyś mną wstrząsnęła, wstrząsnęła, wstrząsnęła, yeach.
R-O-C-K ME again. / Wstrząsnęła mną jeszcze raz.
R-O-C-K ME again / Wstrząsnęła mną jeszcze raz.
R-O-C-K ME again, yeach. / Wstrząsnęła mną jeszcze raz, yeach.
I want you to R-O-C-K ME again. / Chce, żebyś mną wstrząsnęła jeszcze raz.
Harry:
I want you to ROCK ME, ROCK ME, ROCK ME, YEACH. / Chce, żebyś mną wstrząsnęła, wstrząsnęła, wstrząsnęła, yeach.
I want you to ROCK ME, ROCK ME, ROCK ME, YEACH. / Chce, żebyś mną wstrząsnęła, wstrząsnęła, wstrząsnęła, yeach.
I want you to hit the pedal, heavy metal, show me you care. / Chce, żebyś nacisnęła gaz do dechy, pokazała mi, że Ci zależy.
I want you to ROCK ME, ROCK ME, ROCK ME, YEACH. / Chce, żebyś mną wstrząsnęła, wstrząsnęła, wstrząsnęła, yeach.
Wszyscy:
I want you to ROCK ME, ROCK ME, ROCK ME, YEACH. / Chce, żebyś mną wstrząsnęła, wstrząsnęła, wstrząsnęła, yeach.
I want you to ROCK ME, ROCK ME, ROCK ME, YEACH. / Chce, żebyś mną wstrząsnęła, wstrząsnęła, wstrząsnęła, yeach.
I want you to ROCK ME, ROCK ME, ROCK ME, YEACH. / Chce, żebyś mną wstrząsnęła, wstrząsnęła, wstrząsnęła, yeach.
I want you to hit the pedal, heavy metal, show me you care. / Chce, żebyś nacisnęła gaz do dechy, pokazała, że Ci zależy.
I want you to ROCK ME, ROCK ME, ROCK ME, YEACH. / Chce, żebyś mną wstrząsnęła, wstrząsneła, wstrząsnęła, yeach.
Piosenka się skończyła. Cała szkoła krzyczała, łącznie z Mel, Pezz i jeszcze jakąś brunetką, która z tego co wiem była dziewczyną Louisa. Ja nie krzyczałam, nie wiwatowałam, stałam jak oniemiała. Nie wiedziałam, że Harry ma taki talent. On tylko się uśmiechnął, powiedział "Dziękuje" i zszedł jak gdyby nigdy nic ze sceny. Natychmiast podszedł do mnie i spytał:
- I jak?
- Wow. - Szepnęłam.
***
Tak więc kolejny, już trzeci, rozdział…
Przepraszam, że musieliście czekać tak długo! :(
Następny rozdział już nie wkrótce!
Mam nadzieję, że się podoba…
Zapraszam do czytania,
Mary.
No, no :)) Harry to taki niegrzeczny jest :D.
OdpowiedzUsuńFajnie opisałaś tą piosenkę co śpiewali :)) Blog super! Weny życzę ;))
http://isnt-she-precious.blogspot.com/
@Anna_G111
Bardzo dziękuje ;)
UsuńTwój też jest genialny <3