czwartek, 28 sierpnia 2014

Rozdział 6 "Julie była dla ciebie ciężarem…"

Jeśli to czytasz to zostaw po sobie komentarz :) Dla ciebie to chwila, a dla mnie uśmiech i motywacja :)

                                                                                                "Kiedy ktoś ustami wypowiada kłamstwa,
                                                                                                                   często mówi prawdę oczami."
                                                                                                                                        Agatha Christie 
* z perspektywy Melanie

Bezsenność. Od wielu lat na nią choruje. Wynikała ona z problemów rodzinnych, o których.. nie mam zamiaru mówić. To zamknięty rozdział w moim życiu i nie mam zamiaru go otwierać, jeśli to nie będzie potrzebne. Wraz z poznaniem Diany, moja choroba się skończyła. Dzisiaj jest pierwsza noc, od kąt znowu mi doskwiera. Mimo, że Julie nie była moją siostrą to przeżywam to tak samo jak Dan. Byłam nawet przy jej narodzinach! Jest dla mnie jak rodzina, mimo, że tak naprawdę do niej nie należy. Widać jak Diana to przeżywa. Nigdy nie potrafiła ukrywać swoich uczuć, była bardzo wrażliwa, a ja.. cóż.. też jestem, ale nie pokazuje tego tak, jak moja przyjaciółka.
- To moja wina, to wszystko to moja wina! - Powiedziała Dani, wycierając łzy.


- Do jasnej cholery! Uspokój się kobieto! To nie twoja wina! - Wybuchł Harry, który siedzi z nami na tym komisariacie już 3 godzinę. Szczerze mówiąc zdziwiłam się jego zachowaniem i samą obecnością tu. Jednakże jestem mu wdzięczna, bo nie zawsze potrafię opanować dziewczynę, a mu najwyraźniej się udało, bo natychmiast zamilkła.
- To nie twoja wina. To niczyja wina, Diano. - Powiedział już całkiem spokojnym tonem, Styles.
Dan złapała się za głowę i zaczęła nią potrząsać, jakby chciała pozbyć się wszystkich niepotrzebnych myśli, co zresztą pewnie próbowała. Jednak gdy ta próba się nie powiodła oparła głowę o nadgarstki i zaczęła ciężko oddychać. Hazz przytulił ją mocno. Czy już mówiłam jak bardzo chciałabym, żeby w tej chwili ktoś przekazał mi trochę ciepła.. Nie? W takim razie mówię. Nie mogę wytrzymać tego napięcia, mam ochotę wstać i coś rozwalić. DOSŁOWNIE.
"A w sumie, co mi zrobią?" - Pomyślałam. Podniosłam się z niewiarygodnie niewygodnego krzesła i zaczęłam rozglądać w celu znalezienia czegoś na czym mogłabym wyładować swoje emocje. Nie znajdując niczego bardziej odpowiedniego z całej siły walnęłam w obiekt na którym siedziałam parę ostatnich godzin.
- Panienko! - Zwróciła mi uwagę jakaś starsza Pani, która zapewne chciała zgłosić kradzież swojej, jakże cennej, torebki, przez jednego z dzieciaków, które zakładały się o podobne sprawy.
Spiorunowałam ją wzrokiem i przez chwilę kobieta stała się kolejnym obiektem wyładowań za dużych pokładów negatywnej energii. Pewnie rzuciłabym w staruszkę kolejną mieszanką przekleństw i epitetów, gdyby nie policjant wychodzący z sali, jak mniemam, przesłuchań.
- Pani Diana Norton? - Spytał, a raczej stwierdził. Moja przyjaciółka natychmiast wyswobodziła się z uścisku chłopaka i podążyła za mężczyzną.

* z perspektywy Diany…

Szłam za dobrze zbudowanym policjantem, którego nawet mogłabym nazwać przystojnym, gdyby nie różnica wieku pomiędzy nami, która mogła wynosić nawet z 30 lat.. Potrząsnęłam głową.
"Głupia!" - Skarciłam się w myślach. Moja podświadomość miała rację, Julie zniknęła, a ja zastanawiałam się nad wiekiem stróża prawa, który zajmował się sprawą jej zaginięcia.
Funkcjonariusz Black, jak zdążyłam przeczytać na plakietce, zdobiącej jego mundur, otworzył masywne drzwi i przepuścił mnie przodem. Skinęłam głową, co miało zastąpić podziękowanie, i usiadłam na KOLEJNYM niewygodnym krześle. Rozejrzałam się. Dwa ciemnobrązowe krzesła, a pomiędzy nimi metalowy stół. Ściany były szare, a zamiast jednej z nich była wielka szyba, tkz. "lustro weneckie". Wzdrygnęłam się, gdy poczułam za mocną klimatyzację i za ostre światło skierowane na moją osobę. Czułam się, jakbym to ja uprowadziła moją siostrę. Skrzywiłam się na tą myśl i skierowałam swój wzrok na policjanta, który właśnie zasiadał naprzeciwko mnie.
- Tak więc.. Nazywasz się Diana Norton i masz 17 lat? - Spytał.
- Właściwie to za tydzień 18. - Poprawiłam go. Uśmiechnął się pod nosem i raczył obdarzyć mnie pojedynczym spojrzeniem, które i tak po paru sekundach skierował na papiery. Ściągnął z nosa okulary i potarł ręką oczy.
- No dobrze Diano. - Powiedział i uśmiechnął się lekko w celu dodania mi otuchy, co zdecydowanie mu nie wyszło. Widząc moją skrzywioną minę, ponownie przybrał swoją obojętną minę.
- Co się stało dnia 20 września około godziny 18? - Spytał.
- Ja.. um.. nie wiem. Nie było mnie tam. - Powiedziałam.
- Ach.. Może zacznijmy od początku. Z zeznań Pani Brown wynika, że wprowadziłaś się do domu obok razem z Julie Norton i Melanie Blue, zgadza się? - Skinęłam głową.
- Obie nie jesteście pełnoletnie, dlaczego więc opiekowałyście się 6 letnią Julie?
- Przeprowadziłyśmy się do Londynu z Loss Angeles. To było marzenie moje i Melanie. Dostałyśmy tą możliwość od rodziców, bo oni również się wyprowadzają, jednakże mieli jeszcze w planach delegację, dlatego na ten miesiąc miałyśmy zająć się Jul. - Wytłumaczyłam.
- Ale nie zajmowałyście się nią 20 września. - Stwierdził, marszcząc brwi.
- Tak, my.. Chciałyśmy iść na imprezę. Sąsiadka, Pani Amelia Brown, była poinformowana przez nas i naszych rodziców o tym, że czasami będzie zajmować się Julie. Melanie po szkole od razu zawiozła moją siostrę do sąsiadki, a my poszłyśmy do znajomych.
- Od razu?
- Nie, dopiero koło 20.
- A co robiłyście wcześniej?
- Przygotowywałyśmy się.
- Same?
- Nie, z przyjaciółkami.
- Imiona i nazwiska, proszę.
- Perrie Edwards i Eleonor Calder.
- Dobrze. Jak dotarłyście na przyjęcie?
- Odwieźli nas przyjaciele.
- Rozumiem. Pani Brown powiedziała, że Julie zniknęła około godziny 18. Na przyjęcie poszłyście o 20. To są 2 godziny, kiedy nie odbierałyście telefonów. Dlaczego?
- My.. nie sądziłyśmy, że będą potrzebne i wyłączyłyśmy je. - Powiedziałam, miałam nadzieję, że to już dość tych bezsensownych pytań.
- Dobrze, to już ostatnie pytanie. Czy miałaś coś wspólnego z zaginięciem Julie? - Spytał, a ja wybuchłam niekontrolowanym śmiechem.


Liczyłam, że funkcjonariusz Black, zaraz dołączy do mnie z kolejną dawką śmiechu, ale on patrzył na mnie zupełnie poważne, podnosząc jedną brew ku górze.
- Pan na poważnie?! - Krzyknęłam, nie mogąc powstrzymać mojego podniesionego tonu. Jak on śmiał? Jak on mógł? Że niby ja?! Własną siostrę?! Boże.. Nie wierzę!
- Całkiem poważnie, Diano. Często bywają takie sytuacje. Julie była dla ciebie ciężarem, jesteś młoda, a rodzice kazali ci się nią zajmować..
- JAK PAN MOŻE?! - Krzyknęłam na całe gardło. Nie chciałam się uspokoić, chciałam pokazać moją złość. Tu i teraz, nie zależnie od okoliczności.
- Proszę się uspokoić. Rozumiem, jeżeli to Pani sprawka, w końcu jest dużo takich przypadków.
- Nie wierzę. - Powiedział i wstałam z miejsca. - Jeśli będzie Pan miał jakieś PRAWDZIWE informacje, proszę do mnie zadzwonić. - Powiadomiłam i zdenerwowana upuściłam pomieszczenie.
- JESTEM WŚCIEKŁA! - Krzyknęłam na całą komendę policyjną, gdy tylko ujrzałam Mel w towarzystwie Harrego.
- Czemu? - Zaśmiała się Melanie, której chyba poprawił się humor, od naszego ostatniego spotkania.
- Ten idiota, spytał się mnie, czy miałam coś wspólnego ze zniknięciem Julie!


- Haha! - Wybuchła śmiechem. "Och, czyli jednak nie jestem nienormalna!" - Pomyślałam widząc reakcje Blue.
- Pierdolisz. - Stwierdziła.
- No właśnie nie! Ech.. - Westchnęłam i usadowiłam się obok mojej przyjaciółki.
- To co robimy? - Spytał Harry. Odwróciłam się do niego z miną typu "SERIO?!". Chyba zrozumiał, bo przewrócił oczami i wlepił swój wzrok w błękitno-białą ścianę.
- Siedzenie na komisariacie nic nie da, wiecie o tym? - Dodał.
- Harry ma rację, Diana. Gdyby coś wiedzieli to by nam powiedzieli. - Westchnęła Melanie.
Nie chciałam opuszczać komisariatu, czułam się, jakbym tym samym opuszczała Julie.
- Um.. Ja.. chyba jeszcze tu zostanę. - Powiedziałam i wygodniej usadowiłam się na krześle.
- No chyba nie. - Powiedział Harry, po czym podniósł mnie z krzesła i przerzucił przez ramię.
- IDIOTO PUŚĆ MNIE! - Krzyczałam i waliłam go w plecy, jednak po chwili zrezygnowałam, widząc, że z tego nie ma najmniejszego pożytku. Mel wyjęła telefon i zaczęła nas nagrywać, gdy wybiegliśmy z komisariatu. Nie jestem pewna, ale chyba jakaś babcia zdzieliła Harrego w między czasie torebką…

* z perspektywy Perrie…

- Wysłałam do Diany chyba z 20 SMS'ów! - Zwróciłam się do El, która aktualnie przeglądała gazetę o modzie, co chwile rzucając pod nosem komentarze typu "Boże, jaki obrzydliwy kolor…", "Kto by w tym chodził..?"… Pewnie myślała, że nikt tego nie usłyszy, chociaż stałam z pięć metrów od niej.
- Nie przejmuj się tak. - Przewróciła oczami i zamknęła pismo z hukiem rzucając je na stolik.
- Może jest zajęta? - Spytała, choć dla mnie było to stwierdzenie.



- A co jeśli coś się stało? - Zapytałam. Spojrzała na mnie z politowaniem, na co ja gwałtownie się obróciłam i z powrotem chwyciłam telefon.
- To ostatni SMS, bo zabiorę ci telefon! - Krzyknęła El z kuchni. Westchnęłam i zaczęłam pisać kolejną wiadomość do przyjaciółki.

Do: Diana

Proszę oddzwoń. Elka atakuje. S-O-S! 
Perrie

Spojrzałam się na ekran i jeszcze raz przestudiowałam tekst, po czym nacisnęłam przycisk "Wyślij".
Schowałam urządzenie do tylnej kieszeni spodni i poszłam zrobić coś do jedzenia. Zawsze jem, gdy się denerwuje… Jeśli będę utyta to Diana serdecznie tego pożałuje!

* z perspektywy Harrego…

- Zachowujesz się jakbyś miała robaki w tyłku. - Stwierdziłem, patrząc na dziewczynę kręcącą się na przednim siedzeniu samochodu. Spojrzała na mnie wrogo, po czym odchyliła głowę i wzięła kilka głębokich wdechów.
- Przepraszam. Po prostu.. Denerwuje się. Jul jest dla mnie jedną z najważniejszych osób w życiu. Nie zniosłabym gdyby coś jej się stało. - Powiedziała.
- Nie przejmuj się tak. To nic nie da. - Odpowiedziałem i skierowałem swój wzrok ponownie na jezdnie. Po paru minutach zatrzymaliśmy się pod domem moim i chłopaków. Z trudem przekonałem dziewczyny, że nie powinny być teraz same. Mel szybko wysiadła z samochodu, oznajmiając przedtem, że idzie szukać Liam'a. Cieszę się, że mu się układa. Cóż.. po ostatnim związku, z nie jaką Danielle*, nie trzymał się najlepiej. Otworzyłem drzwi samochodu i również z niego wysiadłem.
Diana była już na ganku, więc szybko zamknąłem pojazd i powędrowałem za dziewczyną. Znam ją dopiero trzy dni, a czuje się, jakbym znał ją całe życie. HARRY! Gadasz jak ci faceci w kiczowatych komediach romantycznych, które każda dziewczyna kazała ci oglądać. Zamrugałem kilka krotnie oczami, widząc przyglądającą mi się Dianę.
- Jest już dwunasta.. Ja chyba pójdę spać. - Oznajmiła, drapiąc się po ręce.
- Taak. Ja też. - Powiedziałem i już mieliśmy kierować się na górę, kiedy przerwała nam wysoka, blondynka - Perrie.
- Diano Izabello Norton, czy ty wiesz jak ja się o ciebie martwiłam?! - Wydarła się na całe mieszkanie.
- Ryzykowałam wymuszonym oddaniem telefonu Eleonor, a ty nawet się nie przywitasz?!
- Skąd znasz moje drugie imię? - Spytała, krzyżując ręce na piersiach.
- Nie istotne. - Stwierdziła Pezz i wzruszyła ramionami. Przytuliła Dianę i poinformowała, że jutro mamy szkołę i "nie ma zamiaru wyglądać jak troll", więc idzie spać.
Zaśmiałem się i skierowałem do sypialni. Dziewczyna od razu poszła do łazienki.
Rozebrałem się i położyłem na łóżku, kiedy usłyszałem dźwięk SMS'a.

Od: Ian

Mamy nową zdobycz. 
Jutro, 20 przed magazynem.
Bądźcie wszyscy.
Ian

Westchnąłem i z powrotem opadłem na posłanie ciężko oddychając.
- Harry, wszystko okey? - Spytała Diana, która właśnie wróciła z łazienki. Zrobiłem jej miejsce na łóżku, ale widząc jej nie pewny wzrok zaśmiałem się.
- Nic ci nie zrobię, tak? - Spytałem.
- Nie jestem tego taka pewna. - Stwierdziła, kładąc się na samej krawędzi łóżka.
- Och przestań! - Westchnąłem i przyciągnąłem ją do siebie, całując w czoło.
Czując, że dziewczyna wtuliła się we mnie szepnąłem.
- Dobranoc, słonko…



***

* To taka mała zmyłka ;) 
Nie mam nic do Danielle ;D

No więc tak.. 
Wiem, że trochę sobie odpuściłam xd
Że trochę kiepski ;-;
ale wszystko da się naprawić ;D
Po prostu akcja nie rozkręca się tak szybko ;(
Szczerze mówiąc dopiero teraz wkręciłam się serial 
"Słodkie kłamstewka" i obejrzałam cały pierwszy sezon w dwa ostatnie
dni i tak troszkę o wszystkim zapomniałam, 
a mam jeszcze do obejrzenia ponad 3 sezony..
z resztą zaraz zaczyna się szkoła ;(
Ale postaram się o jak najszybsze dodanie rozdziału :)

Wiem, że chcesz skomentować :D
Proszę… :)

Kocham mocno, 
Mary. 



4 komentarze:

  1. Jej, dopiero teraz zaczęłam komentować i obiecuję,że będę juz dalej też :) Znalazłam twojego bloga na spamie w blogu ,,New life New problems" <3 Bardzo mi się podoba twój blog *-* Pozdrawiam i życzę weny na kolejny rozdział;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że ci się podoba i oczywiście dziękuje za wspaniały komentarz :)

      Usuń
  2. Wow naprawde świetny blog ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny, zapraszam na different-people-one-love.blogspot.com mam nadzieje,że wpadniesz :***

    OdpowiedzUsuń