Bohaterowie

czwartek, 23 października 2014

Rozdział 13 „To miłe, że chcesz pomóc."

„Naj­większą za­letą moich przodków jest fakt, że nie żyją. Skrom­nie, ale dum­nie cze­kam na mo­ment odzie­dzicze­nia tej cechy. "         
*z perspektywy Liama...
Jeśli jest coś trudniejszego od miłości to nie chce wiedzieć co. Jak bardzo boli widok ukochanej osoby płaczącej? Jak bardzo boli, gdy wiesz, że jej nie pomożesz? Gdy wiesz, że to nie od ciebie chce pomocy? Gdy dla twojej ukochanej osoby, nie jesteś ukochaną osoba. Nawet nie wiem czy powinienem być zły na Harrego. Biedak nic nie zrobił, ale i tak jego widok przyprawia mnie o mdłości. Ona cierpi.. przez niego. Ja cierpię... przez nią. Wszystko sprowadza do niego, ale ja i tak wiem, że to nie jego wina. To moja wina, bo zakochuje się w nieodpowiednich osobach, jak ona, jak Melanie. Wstaje ze skrzypiącego, niewygodnego i starego wiklinowego fotela przed domem mojej mamy. Nie mieszka tu od dawna, ale ja lubię tu przychodzić. Czuje się, jakby wszystko było dokładnie tak, jak dawniej. Jakbym znów miał  15 lat i czekał na powrót taty, czuł zapach malinowo-jeżynowego ciasta mamy i wsłuchiwał się w dźwięki wydawane przez fortepian, na którym gra moja siostra. Ale to nie wróci. Choć czasem miło jest myśleć, że będzie inaczej. Wyjmuje komórkę z tylnej kieszeni i sprawdzam godzinę, 2 w nocy.
- Kurwa. - Klnę i sięgam po kluczyki. Zbiegam po schodach prowadzących na fanek i otwieram drzwi, zanim jednak wsiądę do samochodu rozglądam się po działce próbując uchwycić najdrobniejsze szczegóły. Nie wiem kiedy będę mógł przyjechać tu po raz kolejny.Usadawiam się na miejscu kierowcy i odpalam auto. 
Z perspektywy Diany...
- Wiem! - Podskakuje śmiejąc się. Jestem szczęśliwa, mogę to powiedzieć, wreszcie mogę to powiedzieć. To wspaniałe uczucie. 
- I bardzo zabawna. - Śmieje się nieudolnie parodiując moje ruchy. Przez chwilę udaję obrażoną, ale gdy całuje mnie w czoło uśmiech sam wchodzi mi na usta i ani śni zejść.
- Myślisz.. oni wiedzą? - Pytam, a on lekko przekręca głowę zajmując tkz. „poze myśliciela".Mam ochotę się roześmiać, ale Harry spogląda na mnie.
- Oczywiście, że tak. - Mówi pewny siebie, a ja unoszę brwi. 
„Skąd mieli by to wiedzieć?" - myśle.- Poczekaj. - Wzdycha, po czym przykłada palec do ust na znak bym była cicho, kiwał lekko głową, a on lekko stąpając podchodzi do drzwi i z hukiem je otwiera. Na podłodze leży Niall, Zayn, Perrie, Eleonor i Louis. 
- Wow. - Mówię, dusząc w sobie śmiech i złość na raz. 
- Mówiłem. - Wzdycha i pomaga wstać wszystkim po kolei. 
- Wiedziałem! - Krzyczy Niall. - Mogłem się z tobą założyć Tomilison! 
- Ale tego nie zrobiłeś. - Śmieje się Lou. - Twoja strata.
Niall udaje naburmuszonego, ale zaraz potem wiesza nam się na szyjach i gratuluje. Uśmiechem się do wszystkich, co nie zdaża się często, ale jestem tak zadowolona, że wszystko jest możliwe. Rozglądam się po wszystkich. Perrie i Eleonor rozpromienione przytulają Harrego mówiąc przy tym, że jeżeli mnie zrani to urwą mu... Typowe dziewczyny.Mam ochotę się roześmiać widząc minę Harrego, ale mów wzrok idzie dalej. Zatrzymuje się na uśmiechniętych chłopakach i zaczynam wszystkich liczyć. Brakuje dwóch osób - Melanie i Liama. Gdzie oni są? - Em.. Gdzie Melanie? - Pytam, bo w tej chwili na prawdę potrzebuje z nią pogadać.
- Nie wiem. - Pezz wzrusza ramionami. Wiem, że raczej się nie polubiły, widzę to w jej oczach, kiedy coś wspominam o Mel. Cóż... może ma jakiś dobry powód, choć wątpię.Melanie jest moją najlepszą przyjaciółką i nie wyobrażam sobie jej, jako „czarnego charakteru", choć Edwards jeszcze mniej pasuje mi do tej roli.
- Och. - Wzdycham po chwili i obdarowuje uśmiechem Hazza, gdy podchodzi by mnie przytulić. To słodkie, po prostu słodkie i wiem to, choć tak dawno nie mogłam użyć tego słowa. „Słodkie", Boże to takie pretensjonalne, ale tak bardzo piękne. Myślę, że „słodkie" od teraz będzie moim ulubionym słowem, choć wiem, że Harry uważa, że „Faceci nie mogą być słodycy" to on taki jest. Harry Edward Styles jest słodki. 
* z perspektywy Melanie...
- Wiem, że ci się podobam, ale... - Ćwiczę swoją mowę przed lustrem. Mam zamiar dzisiaj odegrać się na Liamie za to, jak duże poczucie winy we mnie zakorzenił przez ostatnią rozmowę o związku Diany i Harrego.
- Nie możesz mi pomóc. - Krzywię się. To nie brzmi dobrze. Staram się znaleść odpowiednie słowa, które pomogłyby mi to zrozumieć. Chyba takie nie istanieją.
- Myślę, że mogę ci pomóc. - Słyszę czyjś głos i odwracajam się jak poparzona. Na dźwięk jego głosu jeżą mi się włoski na karku. Jeszcze nie jestem gotowa na tą rozmowę, jeszcze nie.
- Ja.. - Chce coś powiedzieć, ale nie wiem co. Bo co mogę w tej sytuacji powiedzieć?
- Nie musisz nic mówić, ale wiedz, że ci pomogę. - Chce mu powiedzieć, że nie może, że to nie jego chce, ale może jego potrzebuje? 
- To miłe. - Mówię, nie mogąc znaleźć lepiej dobranych słów. - Że chcesz pomóc.


*** 
Za krótki rozdział dziękujemy: 
- Szkole,
- Braku komputera, 
- Badziewnemu internetowi.

Mimo to, przynajmniej jest! xD 
Przepraszam za wszystkie błędy, ale rozdział jest pisan na telefonie...

Kocham mocno, 
Mary.



1 komentarz: